piątek, 19 lutego 2010



Przygnębienie zalało już powierzchnię mego małego serca, mam dość.
Stan mojej psychiki jest nie do opisania.
Czuję się pusta, mimo tego jak wiele robię w kierunku zniszczenia tej wewnętrznej ''nicości'', nic mi nie wychodzi.
Sama siebie denerwuję, sama sobie od kilku dni przeszkadzam, czy to normalne?
Moje starania w jakimkolwiek kierunku od sześciu miesięcy idą w zupełnie inną stronę niż bym chciała.
Zawiodłam bliskie mi osoby, po raz kolejny, nie radzę sobie z tym, nie radzę sobie z sobą.
Na szczęście jest ONA, taka jak ja, z tymi samymi problemami, potrafiąca o tym rozmawiać, rozumiejąca mnie, dziękuję JEJ za to.
Sama, sama, sama... wciąż czuję, że jestem sama, otacza mnie masa ludzi, którzy mnie lubią, kochają, a ja wciąż czuję się sama.
Tam, w głębi serca, siedzę sama, a wokół mnie wielka pustka, która z każdym dniem staje się większa, to mnie przerasta.
Gdybym wiedziała ile i co muszę zrobić, by pustkę wypełniło jakieś uczucie, zrobiłabym to na pewno, ale ciężko jest mi samej poradzić sobie z każdym problemem i czasem wszystko staje mi się obojętne.
Czuję, że jeśli teraz nie wezmę się w garść, to później może być za późno.
+ wciąż nie odpuściłam sobie tej jednej osoby, która nie chce wyjść z mojego małego, pustego serca.

2 komentarze:

  1. wiesz, że jak chjcesz pogadać, to zawsze możesz napisać na gadu. :*
    kocham Cię, będzie dobrze!

    OdpowiedzUsuń