poniedziałek, 29 marca 2010




Wiosna wstała z łóżka, wyszła przed dom, jej twarz promienieje ciepłem i radością. Spiesząc się bardzo, wsiadła na rower i czym prędzej, przyjechała, tutaj, do nas, byśmy mogli zdjąć zimowe kurtki i cieszyć się ciepłem, jakie przyniosła ze sobą. W niepamięć idą śniegi i chmurne dni, przyszła wiosna i nie zamierza sobie stąd iść.
Potrzebowałam tego, jak chyba większość z nas, bo zima, przytłaczała mnie, mrozem, pochmurnymi dniami i tym, że była, a wiosna dała mi do zrozumienia, że czas na radość, już pora wypełnić swój czas, spotkaniami, wyjściami, zdjęciami. Mam dużo pomysłów, mam wenę, mam czas, wszystko czego mi potrzeba, tylko teraz muszę to dobrze wykorzystać.

na zdj. : JA
fotograf: Zuzia

niedziela, 28 marca 2010






No to START !
Dzień mile spędzony w towarzystwie Zuzanny oraz Klaudii.
Historia zaczyna się u mnie w domu, kiedy to ja dostaję sms'a od Zuzanny, o treści '' ja będę czekała na Ciebie w IGLOO'', po przeczytaniu, wpadłam w istny szał, musiałam pakować rzeczy, szykować się. Ubrałam się, wzięłam torbę i pobiegłam. W drodze czytałam super sms'y od Zuzii i biegłam, ciągle biegłam. Dochodząc (a tu bez skojarzeń proszę) do świateł, napisałam do Zuzanny sms'a, że już mi niedaleko do niej.
Jak to mówią ''głupi ma szczęście'', ja go nie miałam, więc chyba jestem mądra, przed IGLOO zatrzymała mnie dh Gosia, dużo mówiła, mało zrozumiałam, chciałam już wejść i zobaczyć się z Zuzią. Dh Gosia poszła, po czym ja ujrzałam główną bohaterkę tej historii- Zuzannę.
Weszłyśmy, poznałam jej mamę (ma na imię EDYTA), zjadłam loda o smaku czekolady, po czym wyruszyłyśmy na podbój zachmurzonego Mrągowa. Idąc przed siebie zorientowałam się, że jesteśmy prawie na drugim końcu Mrągowa, więc czas było skręcić w ciemną uliczkę, by zrobić jakieś artystyczne zdjęcia, jak pomyślałam, tak zrobiłam, skręciłyśmy w lewo, znów idąc przed siebie, zeszłyśmy w dół, do alejek. Przebrałam się (tylko buty) na oczach ludzi. Byłam gotowa do robienia min przed obiektywem, gdy nagle zaczęło chodzić alejkami tysiąc ludzi, miło.
Zrobiłyśmy tysiąc zdjęć(no, może nie, aż tyle), poszłyśmy w kolejne miejsce, słoneczne ławki, skakałam, cieszyłam face'a.
Skończyłyśmy naszą super sesję, w słonecznym (bo wyszło słońce, rzecz jasna) Mrągowie i poszłyśmy do Klaudii, która biedna, siedziała sama w domu z Filipem- jej bratem.
Po drodze spotkałyśmy mamę Zuzi, która zaproponowała nam pizzę- szybki obiad, zgodziłyśmy się. W margarricie (pizzerii) robiłyśmy zdjęcia, jadłyśmy, popijałyśmy hoop colą.
Droga do Klaudii długa, pod górkę, gorąca.
W końcu dotarłyśmy na miejsce, wypiłyśmy u Klaudii shake'i, które Klaudia sporządziła sama, po czym wyruszyliśmy (Filip poszedł z nami) na działki, by zrobić sobie super sesję.
Tam przygoda z sierpem i wanną LADY GAGI.
Ja jestem sierotą i zostawiłam Klaudii okulary na działce (kogoś, bo nie wiemy kogo), więc Ona tam po nie wróciła, a ja i Zuza poszłyśmy do mnie, zgrałyśmy zdjęcia i tak skończył się jakże cudowny dzień.
Na górze kilka zdjęć, do usłyszenia, do zobaczenia (do kolejnego posta).

czwartek, 25 marca 2010






W otchłani, pozbawiona światła, pozbawiona głosu, pozbawiona uczuć.
Zagubiona we własnych myślach, nie czująca, nie myśląca, nie pragnąca.
Czerń, biel, czerń, biel, czasem szarość, widzi, jedynie to co, przemyka jej przed oczami.
Nie widzi barw, rysując tęczę, wyobraża sobie, co byłoby gdyby ujrzała ją w kolorach rzeczywistości. Układa sobie życie tam, na dnie serca, gdzie widać kolory, szczęście, słychać dźwięki, dzięki, którym, zakochuje się w życiu, ale wychodząc z dna serca, na powierzchnię zwaną ''zwykłym życiem'' uświadamia sobie, że tu szarość wygrywa,króluje, że to jest to, dla czego żyje. Brakuje sił, brakuje chęci, przy tak wielkiej wyobraźni, chcąc to urzeczywistnić, traci czas, tacy wiarę, w cokolwiek, w samą siebie. Pragnie latać jak ptak, pragnie stąpać lekko po wodzie, jak delikatne piórko, lecz marzenia tak wielkie, znów pękają, jak bańka, w której widać całe jej życie.
Text-ja.

Na zdjęciach Emilia oraz JA.

środa, 17 marca 2010



Tęsknie za tym wszystkim. Za twoim uśmiechem, który dostawałam każdego dnia. Za pierwszym spotkaniem, która było tak spontaniczne, a zarazem takie cudowne. Za rozmowami, tymi innymi, być może lepszymi. Za wszystkim, co mogłam dostawać do tej pory. Moje uczucie zostało określone słowem ''miłość'', to wielkie uczucie, ale czuję, że prawdziwe. Nie jest cudownie, ale nie żałuję niczego co przeżyłam ''z Tobą'' i bez Ciebie. Cieszę się, że mimo wszystko, mimo tego, że teraz nie jest kolorowo, mogłam to przeżyć, dzięki Tobie, a każda rozmowa daje mi podstawę do mówienia, tych dwóch słów. Inaczej tego określić nie potrafię, to chyba pierwszy, na pewno nie ostatni, ale pierwszy raz czuję tą prawdziwą ''miłość'' i cieszę się, że mogę nią darzyć właśnie Ciebie.

Celofan- mój ulubiony, bo kolorowy, efekt .

poniedziałek, 15 marca 2010



Jak wielu ludzi nie ma dachu nad głową? Jak wielu ludzi nie ma rodziny? Jak wielu ludzi nie doznało miłości rodzinnej? Jak wiele osób nie ma czym zaspokoić głodu? Jak wielu ludzi na tym świecie jest obojętnych na czyjeś krzywdy? Nie myślimy o tym na co dzień, nie myślimy o tym, jedząc ciepły obiad i zasypiając w ciepłym łóżku. Myślimy, że to nas nie dotyczy, że to dzieje się obok, nie u nas, a tak naprawdę oszukując się, wmawiamy sobie, że my od zawsze i na zawsze będziemy żyli z rodziną, w ciepłym domu, pośród miłości. Nie, losu nie wybieram ja, nie wybierasz ty, nie wybiera nam rodzina. To co stanie się dziś, jutro, za tydzień, to nieprzewidziane, nie możemy spodziewać się nagłego braku domu, ani gwiazdki z nieba, to nie zależy ode mnie, od Ciebie, od nas. Nie żyjmy teraźniejszością, ale też nie wybiegajmy zbyt daleko w przyszłość, bo przyszłość to coś nieokreślonego i to jest piękne. Nie wybierasz sobie przyszłości, więc może podziękuj czasem Bogu, rodzinie i sobie, za to, że godnie żyjesz, a Twoim największym problemem jest szkoła, czy też brak słońca, bo wielu ludzi traci dach nad głową z dnia na dzień i tak jak my, nie potrafią tego przewidzieć. Budują domy, budują rodziny, budują wspólny świat, a to potrafi zburzyć im się w ciągu dwóch dni, straszne, okrutne i smutne, bo świat bywa taki niesprawiedliwy, niewyrozumiały, a może to ludzie, a nie świat?

Tekst poświęcony ofiarom trzęsienia ziemi w Haiti, którzy nie mają dachu nad głową i stracili bliskie osoby.

***
Nowe gumki w aparacie- na zdjęciach.

niedziela, 14 marca 2010

...





Udawać samemu przed sobą, czy to normalne? Oszukiwać siebie, wiedzieć, że tak naprawdę to wszystko, to jedno wielkie kłamstwo, a jednak wierzyć w to, wmawiać sobie, że wszystko jest dobrze. Czy jest, aż tak źle, by trzeba było się oszukiwać? Czy ja nie potrafię uwierzyć w swoje problemy? To śmieszne, bo przecież nie urodziłam się wczoraj, nie poznaję świata, nie poznaję siebie od dwóch dni, tylko żyję sama ze sobą prawie czternaście lat, przez cały ten czas, krytykowałam siebie z każdej strony, nie widziałam żadnych pozytywów. Ludzie wciąż powtarzają mi- '' Nie znam człowieka, który tak by siebie krytykował, człowieka, który nie widzi w sobie nic dobrego'', a ja? Wciąż zostaję przy swoim, odpowiadając- '' To już znasz''. Bardzo chcę zauważyć w sobie coś innego, ciekawego, pięknego, coś czego inni nie mają, ale nie potrafię, a może nie chcę potrafić . Jest mi dobrze, tak jak jest. Jest mi dobrze z tym, że potrafiłam zaakceptować każdą swoją wadę, a przy tym krytykując siebie, nie oczekiwałam, że ktoś zaprzeczy. Nie zmienię zdania, bo to moje przekonania, ja to wiem, a jeśli wiem, to zmienić tego nie potrafię.

piątek, 12 marca 2010

Changes in my life.



  • Nie przeklinać.
  • Zacząć się uczyć.
  • Brać na poważnie pewne sprawy.
  • Poprawić swój stosunek do rodziców.
Doprowadzić do tego, by zmiany były wykonane, to chyba najważniejsze i najtrudniejsze, aczkolwiek uda mi się, wierzę, że do trzech razy sztuka, a teraz mamy ten trzeci raz, gdy coś zmieniam, a więc do roboty ! Wiele spraw zaniedbałam, co jest tego powodem? Prawdopodobnie to, że nie mam na nic czasu, biegam tu i tam, z aparatem na szyi, ciężko mnie złapać . Być może to nie jedyny powód, ale między innymi ten nie pozwala mi zadbać chociażby o szkołę, o to, co powinno być dla mnie ważne, być może najważniejsze. Uświadamiać to ja sobie uświadamiałam wiele razy, że czas wziąć się w garść i wprowadzić wiele zmian, ale co z tego, kiedy ja wziąć w garść się nie potrafię. To staje się nudne, to ciągłe ''chcieć, a nie móc''. Ilekroć razy się starałam, to tyle razy zawiodłam się sama na sobie. No cóż, koniec gadania, czas robić .

www.dolt.fbl.pl- tutaj także zapraszam !

wtorek, 9 marca 2010




Wciąż szukam, szukam odpowiedzi na pytanie, którego nigdy nie było, czy to możliwe ? Szukać odpowiedzi na pytanie, którego nie znam . Gubię się we mgle, którą sama dla siebie jestem . Gubię się sama w sobie, nie wiem do czego dążę, czym dla mnie jest cel. Gdzie znajduje się szczyt, moich marzeń, mych dni. Błądząc w dniach, w myślach, w snach, przypominam sobie okres, który przeżywa się raz, a ja nie umiałam przeżyć go umiejętnie, chociaż każdy dzień, był tak spontaniczny, zaskakujący, każdy dzień dawał naukę, coś nowego . To dzieciństwo dało mi podstawę do umiejętnego rozstawania się z ludźmi, którzy byli dla nas całym światem, dało mi coś, bez czego teraz nie czułabym się jak otaczający mnie ludzie, gdyby nie ona, nie byłoby mnie tu, teraz, z wami, gdyby nie ona nie doznałabym matczynej miłości, ciepła rąk i zapachu perfum, który kojarzy się z każdym beztroskim uściskiem kochanej, bo jedynej- mamy. Nie potrafię dziękować w słowach, za to co przeżyłam, co zdołałam czuć, przez te kilkanaście lat, przez całe moje życie . Gdyby nie ona, nie on, nie oni, gdyby nie wy nie byłabym tym kim jestem, bo to wy kreowaliście mnie przez wszystkie lata, to wam dziękuję za to kim jesteście i za to kim ja stałam się dzięki wam . Ilekroć razy moja miłość, nie była okazywana tak jak sobie to wyobrażacie, wiedzcie, że mimo wszystko, mimo kłótni, przykrych słów, kocham was, bo dzięki wam żyję i jestem, kocham i tęsknie. Dzięki wam poznaję życie, z każdym dniem więcej, bardziej, mocniej .
Są jedni, nikt wam ich nie zastąpi, choć czasem emocje karzą nam na nich krzyczeć, być złym, kochajcie ich, bo są jedni, a trzeba pamiętać, że nikt nie dał gwarancji na to, że życie trwa wiecznie, to oni dali wam wszystko, a przede wszystkim życie- rodzice.

Na zdjęciach - Paulina.

środa, 3 marca 2010



Wszystko robię źle, źle, źle. Zalałam pół pokoju gorącą herbatą z cytryną, w wyniku czego, kolejna kłótnia z mamą, doprowadziła mnie do łez. Sama siebie już nie rozumiem. Chcę być normalna, w miarę zwykła, nie inna, normalna, ale jak żyć normalnie ze świadomością tego, że dzień nie przebiegnie bez łez. Mam już dość, chcę uciec, od was, od nich, od siebie. Zapomnieć jak bardzo życie jest delikatne, kruche, mało warte.

Kończę na trochę, przepraszam.

wtorek, 2 marca 2010

Smile, please.


Są dni, w których nie liczy się nic, a jedynie to, by utopić smutki w tysiącu mieniących się łez. To są dni, kiedy na nic nie mam sił, wstaję z łóżka, by na nie upaść. Mam ochotę iść, sama, daleko, gdzieś, śmiać się sama z siebie. Każdy problem z osobna narysować na kartce, porwać ją, by one poszły w niepamięć . Nie chcieć tu być, nie chcieć nic, nie chcieć żyć. Być wolna, jak ptak, któremu wolność domem jest, zapomnieć o zmartwieniach, w euforię się wzbić. Dać odpocząć skołatanym myślom. Nie wiedzieć jaki czas, jaka godzina, jakie miejsce, czy już wpół do czy dwadzieścia minut do śmierci. Nie czuć bólu, smaku łez, a jedynie powiew wiatru, zapach szczęścia, nieograniczoną wolność, sama ze sobą, długie rozmowy, długie spacery. To takie marzenia, których nie potrafię spełnić.