piątek, 26 lutego 2010

W czerni, w bieli.



Choć często nam się wydaje, że jest wszystko ''ok'', że nie może być lepiej, że osiągnęliśmy to czego pragnęliśmy, to z czasem uświadamiamy sobie, że ilekroć razy osiągnęliśmy szczyty naszych marzeń, to i tak wszelkie wartości materialne nie dały nam niczego, a jedynie powodowały niezmierną zazdrość, u osób, które od życia nic nie dostały. Tak, powinniśmy cieszyć się z tego co mamy, co dostajemy od życia, z tego, że mamy się do kogo uśmiechnąć, a bliscy starają się, by nam było dobrze, ale czy zawsze trzeba okazywać tą radość jaka nas spotkała? Nie zważając na to, jak wiele ludzi, otaczających nas na tym świecie nie doznało szczęścia, nie poczuło jego zapachu, my cieszymy się na ich oczach, sprawiając im wielką przykrość, mimo tego, że nawet się nie znamy, że przechodzimy obok nich obojętnie, oni czują wielki zawód w sercu, tracą nadzieję na to, że ''kto się urodził biednym, biednym pozostanie'' może okazać się nie prawdą. O tym nie myśli się na co dzień, nie myśli się o tym, wtedy kiedy przechodzi się obok bezdomnego, głodnego czy biednego. Tak naprawdę nie potrafimy sobie tego uświadomić, dopóki to nie spotka nas, naszej rodziny, bliskich nam osób. Wtedy to czujemy wielki żal do samych siebie, że ile razy przechodząc obok głodnego nie daliśmy mu na bułkę, a przechodząc obok bezdomnego nie pomogliśmy mu. Żal ściska nasze serce, a rozum nie potrafi dojść do odpowiedzi na pytanie ''dlaczego świat bywa tak niesprawiedliwy, a ja nie potrafiłem temu zapobiec?''. Chwała ludziom, którzy sami będąc nie do końca zdrowi, czy nie czujący się na siłach finansowo, mimo to potrafią dzielić się uśmiechem z ludźmi, dla których on znaczy tak wiele.

1 komentarz: